Przejdź do zawartości

Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA III.
Adolf, później Zosia.
ADOLF

A tom sobie klina wbił w głowę! Poco było udawać jakiegoś zawziętego pedagoga, co i chwili bez uczenia drugich nie może pozostać! Ale stało się! trzeba dalej już prowadzić swą rolę. Może uda mi się jakim cudem wybrnąć z tego labiryntu, tylko że to ze starszymi trudniejsza sprawa. A tom sobie piwa nawarzył!..

(Z niecierpliwością chwyta się za głowę, wbiega Zosia.)
ZOSIA

Adolfku, co robisz? włosy wszystkie sobie powyrywasz!

ADOLF (z gniewem)

Zawsze musisz dowcipkować.