Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oto dziś ma przyjechać przyjaciel mej rodziny, miły, uczony staruszek; z jego więc pomocą wyegzaminujesz moje dziewczynki.

ADOLF (zakłopotany)

Dobrze, ale...

PANI SOLIŃSKA

Czyś niezadowolony z profesorstwa? Przecież wczoraj tak ubolewałeś, iż ci się nudzi, że pomimo wakacyi pragnąłbyś uczyć swoje kuzynki, gdyby tylko na to przystały.

ADOLF (na stronie)

Co mnie skusiło, ażeby to powiedzieć. O, ja nieszczęśliwy! (głośno) Eh! nie, proszę cioci, ale może one nie bardzo chętnie przyjmą mnie za nauczyciela?

PANI SOLIŃSKA

O, przeciwnie, są bardzo rade nawet, bo już i im sprzykrzyły się wakacye, (patrzy przez okno). Otóż jedzie i pan Tumicki, o którym ci wspomniałam! (wychodzi).