Strona:Joseph Conrad - Zwycięstwo 02.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ków w jakich ją zdobył i wobec zupełnej samotności; w tych okolicznościach żadne zwierzenia nie mogły się wydać niebezpiecznemi, ponieważ nie było nikogo przed kimby można je zdradzić. Poza tem w dziewięciu wypadkach na dziesięć mężczyzna ufa kobiecie. Ale mniejsza z tem, czy Heyst ufał dziewczynie, czy nie; na leżało zdać sobie sprawę, o ile jej obecność była korzystną lub szkodliwą dla ich planu. Oto pytanie!
Pokusa aby naradzić się ze zwierzchnikiem, aby porozmawiać o tej ważnej sprawie i usłyszeć jego zdanie — była zaiste wielka. Ricardo oparł się jej; ale konflikt uczuć, który musiał przeżyć samotnie, bardzo był gwałtowny i męczący. Kobieta jest w zagadnieniu wielkością nieobliczalną, nawet jeśli się ma pewne dane do snucia domysłów. A cóż dopiero, jeśli się jej nigdy na oczy nie widziało!
Choć myśli te przeleciały mu przez głowę z wielką szybkością, czuł że dłużej milczeć nie powinien. Rzekł więc natychmiast:
— Czy pan widzi nas obu przy łopatach, ryjących się w ziemi po całej tej przeklętej wyspie?
Pozwolił sobie na lekkie poruszenie ręki. Cień przeobraził je natychmiast w gest zamaszysty.
— Niezbyt miła perspektywa, mój Marcinie — szepnął szef obojętnie.
— Nie wolno nam się zniechęcać — w tem rzecz — odparł wierny giermek. — I jeszcze po tem wszystkiem co musieliśmy wycierpieć w łodzi; no, toby było doprawdy...
Nie mógł znaleźć odpowiedniego wyrażenia. Z wielkim spokojem — wierny a jednocześnie przebiegły — napomknął niewyraźnie o nadziei, która mu zaświtała.
— Z pewnością znajdzie się coś, co naprowadzi