Strona:Joseph Conrad - Zwycięstwo 01.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

narzucono jego gadatliwości. Będąc zmuszonym do odgrywania roli słuchacza, pogrążył się w niej jak człowiek pogrąża się we śnie. Pan Ricardo przybrał ton pogardliwy.
— Pan nie wie dlaczego? Nie może pan zgadnąć? Ani rusz? Otóż dlatego, że mój zwierzchnik dobrał się przez ten czas do kasy kapitana. Rozumie pan teraz?