Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ty tu, załamujący rzucane promienie świetlne w taflach wielkich zwierciadeł o złotych ramach, rzucający błyski na płyty marmuru, jakiemi wyłożone były boczne stoły, na obramowanie ciężkich, złoconych, wysłanych gobelinem foteli. Każdy sprzęt w pokoju świadczył o umiłowaniu piękna, tak głęboko wkorzenionem w rodzinach, które własną zasługą wydźwignęły się z pierwotnej pospolitości na wyższy szczebel życia społecznego. Swithin nie znosił prostoty, wielbiąc, natomiast, wykwint, co wyrobiło mu wśród jego kola towarzyskiego opinję człowieka o szerokim rozmachu zbytkownych upodobań. Świadomość, że każdy, kto przestępował próg jego domu, dostrzegł odrazu, iż znajduje się w siedzibie bogacza, dawała mu trwałe i niezmienne uczucie zadowolenia, jakiem nie darzyły go może żadne inne warunki jego życia.
Od czasu swojego wycofania się z pośredniczenia w sprzedawaniu domów, który to zawód, zwłaszcza dział jego licytacyjny, wydawał mu się upokarzającym, poświęcił się zadawalnianiu arystokratycznych swoich upodobań.
Przepych i zbytek, w jakim żył w ciągu ostatnich lat, upodobnił go do muchy, pławiącej się w miodzie; w umyśle jego, niczem niezajętym od rana do wieczora, krzyżowały się prądy dwu szczególnie sprzecznych uczuć: stałego, niezmiennego zadowolenia, że udało mu się, idąc własnemi drogami, zdobyć majątek — i przeświadczenia, że człowiek, pragnący we własnem bodaj pojęciu uchodzić za dystyngowanego, nie powinien nigdy brukać umysłu swojego pracą.
Stał przy kredensie w białej kamizelce z wielkiemi złotemi i onyksowemi guzikami, przyglądając się lokajowi, zanurzającemu w kąpiel z lodu szyjki trzech butelek szampana. Bezkrwiste fałdy jego podbródka uwięzione były pomiędzy szpicami stojącego kołnierzyka, którego, pomimo że przeszkadzał mu w poruszaniu