Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swojego pożycia z bardzo miernym, do szaleństwa miłującym naturę malarzem, który porzucił ją dla jakiejś aktorki, nie straciła kontaktu z wymaganiami, wierzeniami, i prawdziwemi odczuwaniami Towarzystwa, z chwilą też odzyskania swobody, bez wysiłku znalazła się w samem gnieździe forsytyzmu.
Zawsze dobrze usposobiona i „pełna wiadomości“, była wszędzie pożądanym gościem. Nikt nie dziwił się, ani też nie wyrażał się o niej nagannie, o ile spotkał ją na Renie czy w Zermatt samą lub podróżującą w towarzystwie innej jeszcze damy i dwóch panów; każdy czuł, że umie ona bez zarzutu stać na straży własnej godności, dlatego też serca wszystkich Forsytów żywym odzywały się oddźwiękiem na cudowny ów instynkt, umożliwiający jej korzystanie z wszelkich uciech życia, nie roniąc przytem nic z samej siebie. Panowało też powszechne przekonanie, że kobieta taka jak pani Mac Anderowa stworzona jest do utrzymania i szerzenia najlepszego krajowego typu niewiast. Nigdy nie miała dziecka.
Jeżeli istniało coś, czego nie znosiła bardziej niż wszystkiego innego, były tem owe łagodne kobiety, w których mężczyźni szczególny upatrują urok. Do pani Soamesowej wyjątkową czuła niechęć.
Mgliście niewątpliwie odczuwała, że o ile możnaby istotnie przyjąć urok ten za kryterjum, przepadłoby znaczenie szykowności i elegancji; dlatego też nie znosiła — nienawiścią tem głębszą, im częściej się zdarzało, że ów tak pojęty urok zdawał się krzyżować wszelkie jej plany — subtelnego powabu, jakiego nie mogła nie widzieć w Irenie.
Utrzymywała wszelako, że nie może dopatrzeć się niczego w tej kobiecie — niema w niej za grosz energji — nie potrafiłaby napewno istnieć samodzielnie — każdy mógłby ją wyzyskać; to jasne — niepodobna