Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śliwej tej okazji. Stali jedno przy drugiem, nie mówiąc do siebie ani słowa. Bosinney wyglądał jak zgłodniały wilk — nie musiało mu się powieść! Brak mu widać energjil Pozostawił jednak ich oboje na opiece Winifredy, a sam zajął się obiadem.
Forsyt zażądałby dobrego, ale nie wykwintnego jedzenia. Dartie, natomiast, oceni odrazu najdokładniej wszelkie możliwości restauracji „Pod Berłem i Koroną“. Nie wystarczy mu byle co. Musi mieć wszystko co najlepsze do jedzenia — i napewno dostanie najlepsze. Napoje muszą być również w najlepszym gatunku; w Anglji pije się dużo rzeczy, których Dartie „nie uznaje za dostatecznie dobre dla siebie“; żąda najprzedniejszych. Płacąc nieswojemi pieniędzmi, nie ma przecież potrzeby skąpić sobie. Skąpić sobie potrafi byle kiep, ale nie Dartie. O, nie Dartie!
Wszystko co najlepsze! Najzdrowsza to zasada, na jakiej może oprzeć życie swoje człowiek, którego teść rozporządza bardzo znacznemi dochodami i ma słabość do małych wnuków.
Bystrem swojem okiem wykrył Dartie ten szczególnie wrażliwy punkt w Jamesie w pierszym zaraz roku po zjawieniu się na świat małego Publjusza (przez pomyłkę) i teraz czworo małych Darciątek stałe stanowiło zabezpieczenie.
Punktem kulminacyjnym biesiady była niewątpliwie czerwona barwena. Wspaniała ta ryba, sprowadzona ze znacznej odległości w stanie nieskazitelnego nieomal przechowania, była przedewszystkiem usmażona, potem oczyszczona z ości i wreszcie podana w lodzie z ponczem z madery w miejsce sosu, według przepisu, znanego nielicznym tylko smakoszom-światowcom.
Poza tą rybą nie zasługuje nic innego na szczególne