Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/185

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    — Z czego zrobiony? A skąd ja u licha miałbym wiedzieć?
    Wpadł w tak głęboką zadumę, że ciotka Hester zaczęła się niepokoić, czy nie jest to trans magnetyczny przypadkiem. Nie próbowała jednak poruszyć go i obudzić, nie było to bowiem w jej zwyczaju.
    — Chciałabym, żeby ktoś się zjawił — pomyślała — niepodoba mi się jego wygląd.
    Nagłe jednak ocknął się.
    — Z czego zrobiony? — powtórzył zwolna. — A z czego mógłby być zrobiony?
    Nie zdążyli ujechać paru staj, a już doznał Swithin wrażenia, że Irenie szczególną sprawia przyjemność ta przejażdżka z nim. Twarz jej promieniała z poza obłoków białego wualu tak miękką słodyczą, a ciemne jej oczy lśniły tak radośnie w wiosennem świetle! Ilekroć też przemówił do niej, zwracała się ku niemu z jasnym uśmiechem.
    W sobotę wieczorem zastał ją Soames przy biurku, piszącą liścik do Swithina, aby odmówić jego zaproszeniu.
    — Dlaczego odmawiasz mu? — zapytał.
    Może odmawiać swoim bliskim, jeżeli tak jej się podoba, nie życzy sobie wszakże, aby odmawiała ludziom, należącym do jego rodziny.
    Spojrzała na niego wnikliwie, podarła liścik i rzekła:
    — Bardzo dobrze! — i zaczęła pisać inny. Rzucił przelotnie okiem na kopertę i wyczytał na niej adres Bosinney’a.
    — O czem piszesz do niego?
    — Irena spojrzała na męża powtórnie tym samym wnikliwym wzrokiem i odparła spokojnie:
    — O czemś, co chciał, abym zrobiła dla niego.