Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakgdyby celem wprowadzania wchodzących gości, oznajmił uroczyście:
— Obiad podany, jaśnie panie!
Stary Jolyon podniósł się ociężale z krzesła i zajął miejsce przy stole obiadowym.

ROZDZIAŁ VIII.
PLANY DOMU

Wszyscy Forsytowie, jak powszechnie jest uznane, okryci są zewnętrzną skorupą na podobieństwo owego niezmiernie pożytecznego zwierzątka, które służy Turkom do wyrabiania tylu ślicznych drobiazgów; innemi słowy, nie bywają Forsytowie nigdy widzialni — a gdyby byli widzialni, niktby ich nie poznał — inaczej aniżeli w zwykłym ich żywiole, na który składają się: warunki ich życia, własność ich, znajomości i żony, stale towarzyszące im w wędrówce ich po świecie, złożonym z tysięcy innych Forsytów w ramach niezmiennego ich żywiołu. Bez właściwego swojego środowiska, bez właściwego swojego żywiołu, nie jest żaden Forsyt do pomyślenia — byłby jak powieść bez intrygi, co, jak wiadomo, należy do anomalji.
W pojęciu Forsytów był Bosinney człowiekiem pozbawionym własnych ram, własnego żywiołu, wydawał im się też jedną z rzadkich owych istot ludzkich, przechodzących przez życie w otoczeniu warunków, własności, znajomych i żon, nie należących do nich.
Jego mieszkanie na Sloane Street, na najwyższem piętrze domu z przybitą na zewnętrznej stronie drzwi tabliczką: „Filip Baynes Bosinney, Architekt“ nie było podobne do mieszkań, zajmowanych przez Forsytów. Nie miał bawialni, wyodrębnionej od pracowni, natomiast w pracowni tej obszerne pomieszczenie oddzielone