Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiej duszy, mogły być nieświadome! Ale całej reszty nawet sen nie zdoła ukoić. Tu matka wyszepcze imię syna; tam znów kupiec będzie śnił, chrapiąc, że tonie, obładowany zlotem; jakaś żona obróci się na łóżku, aby wyciągnąć ramiona — w próżnię; a ranny żołnierz zbudzi się ze snu w okopach z kroplami potu na czole; sprzedawca gazet na poddaszu zawoła przez sen ochrypłym głosem. Tysiące ludzi pozbawionych swych ukochanych rzucają się zapewne niespokojnie, starając się stłumić westchnienia; tysiące zrujnowanych patrzy przerażonym wzrokiem w czarną przyszłość. Tysiące gospodyń ślęczą nad rachunkami; tysiące żołnierzy śpią jak kłody — gdyż jutro czeka ich śmierć; a tysiące dzieci śnią o nich; tysiące prostytutek leżą w odrętwieniu dziwiąc się kolejom swego życia; tysiące dziennikarzy śpią snem sprawiedliwych. A ponad nimi wszystkimi w księżycowej poświacie myśl — ta przeklęta wojna — zawisła, jak złowróżbny kruk, łopocący skrzydłami.
— Gdyby Chrystus rzeczywiście istniał, — wpadło mu na myśl, — sięgnąłby po ten księżyc i szedłby od domu do domu po całej Europie, pisząc słowo „Pokój“ na każdych drzwiach. Ale Chrystus nie istnieje, natomiast istnieje Hindenburg i Harmsworth! — Na myśl o nich przypomniał sobie walkę byków, którą widział kiedyś w południowej Afryce. Wydawało mu się, że słyszy znowu tętent kopyt, chrapliwe ryki i chrzęst masywnych czaszek, że widzi znowu, jak rozjuszone zwierzęta z małemi, krwią nabiegłemi oczyma odskakują od siebie i nacierają ponownie. Wyciągnął z kieszeni list i odczytał go raz jeszcze przy świetle księżyca:

„15, Camelot Mansions
„St. John‘s Wood.

„Drogi Panie Fort,
„Dziś wieczór, przeglądając stare listy, znalazłam adres pańskiego Klubu. Czy wiedział Pan o tem, że je-