Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

człowiek przyzwyczai. Ci w okopach podobno mówią to samo. Niech panienka weźmie naprzykład naszych marynarzy, nawet ci, co wyszli cało z katastrofy storpedowanego okrętu, na drugi dzień zgłaszają się znowu. I z tego właśnie Niemcy nie zdają sobie sprawy! Anglja w czasie wojny! Nie, panienko, człowiek myśli dużo podczas służby; głowa pracuje, choćby człowiek nie chciał — a im więcej myślę, tem jaśniej widzę, że w ludziach tkwi duch wojowniczy. Tylko, że my nie robimy z tego wielkich historyj, jak cesarz Wiluś. Ale niech się panienka przypatrzy takiemu małemu, niemieckiemu sklepikarzowi, jednemu z tych, którym zbombardowali domy — niech się panienka tylko przyjrzy, jak taki patrzy na te sprawy — z jakiem obrzydzeniem. Wystarczy spojrzeć na jego twarz, żeby widzieć, jak głęboko się w to wgryzł. Niech się panienka przyjrzy któremuś z naszych żołnierzy o kulach, z kroplami potu na czole i wytężonemi oczyma, kuśtykającemu drogą — to da panience pojęcie o zaciętości! Żal mi tych „pokojowców“, doprawdy, żal mi ich; nie zdają sobie sprawy, przeciw czemu idą. Przypuszczam, że panienka życzyłaby sobie czasem być mężczyzną? Ja czasem bardzobym chciał być w okopach. Najgorsze w moim zawodzie jest, że nie wolno mi być ludzkiem stworzeniem — nie w pełnem znaczeniu tego słowa. Nie wolno ci się unieść, nie wolno ci pić, nie wolno ci gadać; ciężkie życie! No, tu już panienka jest w domu. Następna przecznica na prawo. Dobranoc i dziękuję za pogawędkę.
Noel wyciągnęła rękę. — Dobranoc! — rzekła. Policjant mile dotknięty, a zakłopotany ujął niezgrabnie podaną dłoń.
— Dobranoc panience — rzekł ponownie. — Widzę, że panienka ma zmartwienie. Życzę panience z serca, żeby się wszystko obróciło na dobre.
Noel uścisnęła serdecznie olbrzymią rękę; łzy stanęły