Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja sobie zawsze myślę, że to przecież ich nieszczęście, a nie ich wina; a sposób w jaki się z nimi obchodzą — poprostu wstydzi się człowiek czasem, że jest Anglikiem. A najgorsze są kobiety. Mówiłem dopiero wczoraj w nocy mojej żonie, powiedziałem jej: — I oni uważają się za chrześcijan, — powiedziałem, — ale z tem całem miłosierdziem, które mają w sobie, mogliby równie dobrze być Hunnami. — Nie mogła tego uznać. I ona nie mogła! — Dobrze, a więc czemu rzucają bomby? — mówi mi. — Co! — mówię do niej — to angielskie żony i piekarze rzucają bomby? Nie bądź głupia, — powiedziałem. — Oni są tak samo niewinni, jak my. Niewinni zawsze zostają ukarani za winnych. — Ale oni są wszyscy szpiegami, — mówi do mnie. — Mój Boże, — powiedziałem — wstydź się, stara! Doprawdy! w twoim wieku! — Ale tak właśnie jest. Nie sposób przemówić kobiecie do rozsądku. Wszystko przez czytanie gazet... Często muszę myśleć, że to kobiety je piszą — przepraszam panienkę bardzo — ale doprawdy, tyle histerji, tyle nienawiści — to przechodzi ludzkie pojęcie. Czy u panienki w domu też tyle szczucia?
Noel zaprzeczyła ruchem głowy.
— Nie, widzi pan, mój ojciec jest proboszczem.
— Ach! — rzekł policjant. W spojrzeniu, jakie na nią rzucił, widać było wzmożony szacunek.
— Naturalnie, — ciągnął dalej, — po sprawiedliwości człowiek musi potępiać tych Hunnów; niektóre ich postępki przekraczały wszelkie granice. A jednak myślę sobie zawsze — naturalnie nie mówię takich rzeczy na głos, nic człowiekowi nie przyjdzie z tego, że ściągnie na siebie ogólne potępienie — ale sam często sobie myślę: Weźcie tak każdego z osobna, a zobaczycie, że są tacy sami, jak my. Zostali tylko źle wychowani, idą zawsze kupą i to wyrobiło w nich tyle okrucieństwa. Widziałem