Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciątka, którem się i tak zajmowała bardzo sumiennie niania, marzyła i rozmyślała, a od czasu do czasu smażyła omlet albo zajmowała się jakąś domową robotą dla uspokojenia sumienia. Ponieważ Gracja i Jerzy spędzali cały dzień za domem w szpitalu, więc też nic nie przerywało jej samotności. Kilka razy wieczorem Gracja usiłowała zgłębić myśli Nolli. Dwa razy wspomniała o Leili. Za pierwszym razem Noel odpowiedziała jedynie:
— Tak, to wspaniała kobieta. — A drugim razem rzekła: — Nie chcę o niej myśleć.
Gracja zebrała się jednak na odwagę i ciągnęła dalej:
— Czy nie wydaje ci się dziwne, że od ostatniej bytności kapitana Forta nie słyszeliśmy o nim ani razu?
Noel odparła najspokojniejszym w świecie głosem:
— Po cóżby miał przyjeżdżać, skoro mu dano do zrozumienia, że nie jest mile widziany?
— Kto mu to powiedział?
— Ja mu powiedziałam, że go tatuś nie lubi; przypuszczam jednak, że tatuś osobiście powiedział mu to o wiele ostrzej. — Zaśmiała się cichutko i dodała miękkim głosem; — Tatuś jest nadzwyczajny, prawda?
— Jak to rozumiesz?
— Pobudza nas do robienia rzeczy, których sobie nie życzy. Gdyby się nie był sprzeciwiał memu małżeństwu z Cyrylem, nigdyby się tamto nie było stało. Jego upór tak mnie straszliwie wzburzył.
Gracja spojrzała na nią, zdziwiona, że Nolli zna się tak dobrze. Z końcem sierpnia otrzymała list od Forta.
„Droga pani Laird,
„Zna Pani niezawodnie cały stan rzeczy; nie wie Pani jednak o jednem, a dla mnie najważniejszem: Nie mogę tak żyć dłużej; muszę się przekonać, czy mogę żywić jakąś nadzieję wobec siostry Pani. Dzieje się to wbrew wyraźnemu życzeniu Ojca Pani, który domagał się, by