Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znajdzie tam pocieszenie i spokój. A teraz dziecko drogie, proszę Cię, byś mi przyrzekła, że nie zobaczysz się więcej z kapitanem Fortem. Wiem, że mu się podobasz. Ale pomijając już jego zachowanie się w stosunku do Leili, zrobił na mnie jaknajgorsze wrażenie, gdyż zaraz następnego wieczoru po jej odjeździe przyszedł do nas. Wnoszę z tego, że to nie jest człowiek, do którego mógłbym mieć jakiekolwiek zaufanie. Nie przypuszczam ani na chwilę, że jesteś nim zajęta, a mimo to czuję, że muszę Cię ostrzec, zanim odjadę tak daleko. Cieszyłbym się, gdybyś wyszła za porządnego człowieka; nie mogę jednak uwierzyć, by kapitan Fort nim był, choć staram się nie osądzać nikogo zbyt surowo.
„Przed moim wyjazdem, który może już wkrótce nastąpi, przyjadę się do Was pożegnać.
„Całuję Ciebie i Grację, Jerzego serdecznie pozdrawiam

Twój zawsze Cię kochający
„Edward Pierson“.

Z ponad tego listu, leżącego na jej kolanach, Noel spoglądała na pajęcze ruchy cienia na ścianie. Czy praca starej pani była wyrazem uległości, czy też przekory — wyzwaniem, rzuconem samej śmierci? Może to szary duch ludzkiego oporu przeciw Losowi tańczył na ścianie w takt migotania drutów? Ta najstarsza pani na świecie nie myślała ustąpić, postanowiła kręcić drutami, aż się zapadnie w grób. A więc Leila wyjechała! Bolała ją ta wiadomość, a jednak była jej miła. Uległość — przekora! Czemu tatuś usiłował zawsze sam obierać dla niej właściwą drogę postępowania? Jakiż uparty był przy całej swej łagodności! I czemu wywoływał w niej stale uczucie, że powinna postąpić właśnie inaczej? — r Potoki słońca zagasły, cień staruszki na ścianie zbladł i znikł, ale druty brząkały wciąż dalej swą małą piosenkę. Dziewczyna rzekła: