Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to zrobić. Wtedy wojnaby się skończyła. A kiedy wojna się skończy, będzie można znowu kochać i żyć. — Po chwili jednak srebrzyste podzwanianie drutów przerwało jej dalsze rozmyślania. Tego wieczoru na kolanach jej leżał list od ojca.
„Najdroższa moja Nolli,
„Donoszę Ci z radością, że dostałem posadę kapelana i niedługo wyruszę do Egiptu. Wprawdzie pragnąłem pojechać do Francji, ale w moim wieku muszę zadowolić się tem, co mi dają. Obawiam się, że my starzy, jesteśmy już niezbyt chętnie widziani. Myśl, że Gracja jest przy Tobie, sprawia mi niezmierną ulgę. Nie wątpię, że wnet znajdziecie sobie jakiś mały domek, gdzie mój wnuczek będzie mógł razem z Wami zamieszkać. Właśnie otrzymałem list od Twojej Ciotki, w którym donosi, że malec ma się świetnie. Dziecko drogie, nie wolno Ci nigdy myśleć, że byłaś przyczyną mojego zrzeczenia się parafji. Nie jest tak. Wiesz, albo może nawet nie wiesz, że od samego początku wojny trapiła mnie myśl, że muszę zostać w domu, serce moje rwało się do naszych chłopców na front; wcześniej, czy później i tak doszłoby do tego, bez względu na wszystko inne. Monsieur Lavendie wpadł do mnie dwa razy wieczorem; to miły człowiek, bardzo go lubię mimo różnicy naszych zapatrywań. Chciał mi podarować szkic Twego portretu, który wtedy zrobił w Parku, ale cóż mam teraz począć z obrazem? Przytem, prawdę mówiąc, nie podoba mi się, tak samo, jak Twój olejny portret. Ta twarz nie jest do Ciebie podobna, ja przynajmniej widzę Cię inaczej. Mam nadzieję, że go nie dotknąłem moją odmową; artyści są tacy wrażliwi. Muszę Ci jedną rzecz powiedzieć: Leila wróciła do Południowej Afryki; przyszła dziesięć dni temu wieczorem, by się ze mną pożegnać. Zachowała się bardzo dzielnie, a obawiam się, że strasznie jej ciężko było wyjeżdżać. Modlę się o to i ufam, że