Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy pani lubi tę robotę, Mrs. Adam?
Stara pani spojrzała na nią z nad okularów.
— Czy lubię, moja droga? Ot, czas szybciej mija.
— A czy pani chce, żeby czas szybko mijał?
Przez chwilę nie było odpowiedzi. — Jakże mogłam się wyrwać z czemś podobnem! — pomyślała Noel.
— Eh? — rzekła starowinka.
— Chciałam zapytać, czy to nie zbyt męczące?
— O ile nie myślę o tem, to nie, moja droga.
— A o czem pani myśli?
Stara pani zachichotała cichutko.
— No, mój Boże! — rzekła.
A Noel pomyślała: — Jakie to okropne być starym i zabijać czas!
Wzięła w rękę list ojca i oparła go w zamyśleniu o brodę. Ojciec chciał, by ona zabijała czas — zamiast żyć, zamiast bawić się! Zabijać czas. Cóż innego sam robił przez te wszystkie lata, od kiedy mogła sobie przypomnieć, od kiedy matka umarła? Zabijał czas. Zabijał czas, ponieważ nie wierzył w swe życie; nie żył przecież wcale, przygotowywał się tylko do przyszłego życia, w które wierzył. Odmawiał sobie wszystkiego, co podniecające i miłe, aby z chwilą śmierci przenieść czystą i świętą duszę w lepszy świat. Nie mógł uwierzyć, by kapitan Fort był porządnym człowiekiem, ponieważ nie wyrzekał się przyjemności i nie oparł się Leili; Leila odjechała! A teraz ojciec uważał za grzech, jeżeliby Fort kochał kogo innego; powinien do końca życia zabijać czas. — Tatuś nie wierzy w życie, — pomyślała; — Monsieur wyraził to w swym obrazie. Tatuś to święty, ale ja nie chcę być święta i nie chcę zabijać czasu. Tatuś nie robi sobie nic z tego, że ludzie są nieszczęśliwi, bo im bardziej cierpią, tem więcej szlachetnieją. Ale ja nie umiem być nieszczęśliwa i nie mogę się patrzeć na cierpienia innych. Ciekawam, czy umiałabym