Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na przyszłość. Wyrzekł się więc swego dawnego władztwa dusz na rzecz korzyści materjałnych i socjalnych. Twój ojciec jest symbolem tego, czem Kościół nie jest. Ale co będzie z tobą, moja droga? Mam jeden wolny pokój u siebie, oprócz mnie jest w mieszkaniu tylko jedna stara pani, która bez przerwy robi pończochy. Jeżeli Gracja dostanie przeniesienie, wynajmiemy dom i będziesz mogła sprowadzić dziecko. Można ci przysłać twoje rzeczy z Paddington, jak tylko napiszesz; tymczasem możesz nosić te kilka sukien, które tu Gracja ma.
— Będę musiała zatelefonować do tatusia.
— Już to sam załatwię. Przyjdź do mego mieszkania o pół do drugiej, to ci już wszystko urządzę. Tymczasem najlepiej zostań tu.
Kiedy odszedł, poszła trochę dalej i położyła się w niskiej trawie, przez którą miejscami przezierała kredowa skała. Słyszała odległe dudnienie, które ziemia przenosiła coraz dalej. Były to dalekie odgłosy dział z Flandrji. — Ciekawam, czy i tam dzień jest tak piękny, — pomyślała. — Jakie to okropne nie widzieć zieleni, ani motyli, ani kwiatów, ani nawet nieba — jeno tumany kurzu i granaty. Och! Czyż to się nigdy, nigdy nie skończy? — Ogarnęła ją namiętna miłosć do ziemi, do tej ciepłej, zarosłej trawą ziemi, na której leżała, przytulona tak blisko, że czuła ją każdym calem swego ciała. Miękkie źdźbła trawy dotykały jej nosa i warg. Słodkie a bolesne uczucie dręczyło ją, pragnęła, by ziemia zamknęła ją w ramionach w odpowiedzi na jej uścisk. Żyła i pragnęła miłości. Nie śmierci, nie samotności, nie śmierci! A tam daleko, gdzie armaty dudniły, miljony mężczyzn myślały pewnie to samo.