Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zebranych. Prędzej, czy później oczy każdego wlepiały się w Noel i każdy uważał się za powołanego, by być jej sędzią. Podczas, gdy monotonne słowa modlitwy i śpiewy płynęły dalej przez kościół, spojrzenia wszystkich tych klęczących, stojących i siedzących postaci opromieniały jakby tę jedną rozmodloną główkę, której pobożność wydawała im się śmieszna. Ta dziewczyna, która zdradziła swego ojca, swą wiarę i swą kastę, przeszkadzała im w nabożnem skupieniu. Powinna wprawdzie okazać skruchę, a kościół był do tego z pewnością odpowiedniem miejscem; a jednak ta skrucha na oczach ich wszystkich miała w sobie coś dziwnie bezczelnego; była zbyt widoczną plamą na krysztale autorytetu kościoła, zbyt widoczną dziurą w szacie jej kapłana. Wokół jej postaci zogniskowało się teraz całe to niemiłe zdumienie, które nurtowało we wszystkich już od kilku tygodni. Matki drżały na myśl, że córki ich mogłyby ją zobaczyć; żony niepokoiła świadomość, że ich mężowie patrzą na nią. Mężczyźni doświadczali uczucia wahającego się między potępieniem, a czemś w rodzaju pożądania. Młodzież dziwiła się i powstrzymywała chichot. Stare panny nie mogły wcale na nią patrzeć. Tu i ówdzie jakiś mężczyzna czy kobieta, którzy poznali życie, żałowali jej poprostu! Wszyscy, którzy ją znali osobiście, łamali sobie głowy, jak się zachować, gdyby się z nią zetknęli przy wychodzeniu z kościoła. Chociaż bowiem najwyżej pól tuzina mogło się o nią otrzeć, każdy przypuszczał, że może się to właśnie jemu przytrafić i niejeden życzył sobie tego, widząc w tem sposobność zaznaczenia raz na zawsze swego stanowiska wobec niej. Była to w istocie zbyt ciężka próba natury ludzkiej i uczuć, które Kościół powinien rozwijać! Nieruchomość tej młodej postaci, niemożność zobaczenia jej twarzy i osądzenia w ten sposób stanu jej uczuć; i w końcu ten cichutki zaczajony w głębi duszy wstyd, że