Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Coś było przyjemnością, a teraz przestało nią być; to jednak najwidoczniej nie rozwiązywało kwestji, ani nie zwalniało go z obowiązków.
Głęboko zakorzeniony choć niejasny instynkt kazał mu udawać, że nie sprzykrzyła mu się, udawać tak długo, dopóki on jej się nie sprzykrzy. Siedział i starał się przypomnieć sobie choćby najbłahszy dowód, iż uczucie Leili słabnie, ale napróżno. Przeciwnie, miał jeszcze nieszczęsne przekonanie, że gdyby ją był kochał, byłby się jej najprawdopodobniej do dziś sprzykrzył. Dla niej był ciągle jeszcze kimś niezdobytym, mimo iż usiłował robić wrażenie zdobytego. Popełnił fatalny błąd owego wieczoru po koncercie w Queen‘s Hall, że dał się unieść fali splątanych uczuć pożądania i litości!
Po pożegnaniu się z Noel uświadomił sobie ze szczególnie bolesną wyrazistością swoje szaleństwo.
Jakże mógł być takim skończonym głupcem, żeby się związać z Leilą w wieczór spędzony w towarzystwie tego dziecka? Czy może owo dalekie, nieuchwytne podobieństwo pomiędzy niemi dwiema popchnęło go ostatecznie do tego? — Byłem osłem, — pomyślał. — Skończonym osłem. Byłbym zawsze oddał z radością każdą godzinę spędzoną z Leilą za jeden prawdziwy uśmiech tej dziewczyny.
Nagłe spotkanie z Noel po szeregu miesięcy, podczas których usiłował szczerze zapomnieć o jej istnieniu, co mu się zresztą bynajmniej nie udawało, wywołało w nim tym razem już zupełnie jasne przeświadczenie, że się w niej kochał; i to tak bardzo, że na samą myśl o Leili odczuwał niechęć.
A jednak instynkt gentlemana zakazywał mu najwidoczniej zdradzić się z tem przed którąś z nich. Co za przeklęta, powikłana sprawa! Wsiadł do dorożki, aby się nie spóźnić; przez całą drogę do Ministerstwa Wojny widział przed sobą ustawicznie postać Noel i jej twa-