Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czegoś podobnego niepowodowana uczuciem? Powiedz, dziecko, jakże się to wszystko stało?
— Nie wiem, — powtórzyła dziewczyna.
— To przez spacery po parkach — rzekła Mrs. Michett z poza chusteczki. — I pomyśleć, że to będzie nasz pierwszy wnuczek! Krzyż Pański z tą Hildą; cicha, bo cicha, ale ten upór.
Pierson spojrzał na dziewczynę, której rysy wyrażały najzupełniejszą obojętność. Apatja jej i coś, jakby zaciętość drażniły go.
— Nie rozumiem, — rzekł, — jak się mogłaś tak zapomnieć, moje dziecko. To doprawdy pożałowania godne.
Mrs. Michett szepnęła:
— Tak, sir; dziewczęta wbijają sobie teraz w głowę, że nie będzie dla nich chłopców.
— To prawda, — rzekła dziewczyna posępnie.
Pierson zacisnął wargi.
— Cóż mogę zrobić dla pani, Mrs. Michett? — rzekł. — Czy córka chodziła do kościoła?
Mrs. Michett żałośnie potrząsnęła głową.
— Nie chodzi od czasu, jak ma rower.
Pierson wstał z krzesła. Stara historja! Rozluźniony nadzór i dyscyplina, a w rezultacie te gorzkie owoce!
— Jeżeli pani będzie potrzebna nasza ochronka, proszę tylko przyjść do mnie. — Zwrócił się do dziewczyny: — A ty, moje dziecko, — czy to ciężkie doświadczenie nie wzruszy twego serca? Moje dziecko, wszyscy musimy panować nad sobą, nad naszemi namiętnościami i nad naszą bezmyślną przekorą, a szczególnie w takich czasach, jak obecne, kiedy ojczyzna potrzebuje silnych, opanowanych i niemyślących o sobie obywateli. Jestem pewny, że masz dobre serce.
Ciemne oczy dziewczyny, nieodrywające się ani na