Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pewnie, że tak.
Ale Leila pomyślała: — Gdybym była tą małpką, zwróciłby pewnie większą uwagę na moją łapę! — Serce zabolalo ją nagle. Podeszła do następnej klatki z głową podniesioną i mocno zaciśniętemi ustami.

2.

Jimmy Fort wracał tego wieczoru z Camelot Mansions z przykrem uczuciem. Leila zachowywała się tak dziwnie, że pożegnał się i odszedł zaraz po kolacji. Nie chciała rozmawiać o Noel; była nawet jakby zagniewana, kiedy starał się podjąć ten temat. Jakie dziwne były niektóre kobiety! Czy Leila myślała, że można usłyszeć coś podobnego o takiem subtelnem, miodem stworzeniu i nie przejąć się tem wcale? Przecież to była fatalna wiadomość! Co ona na Boga pocznie — biedna, mała królewna z bajki! Rozpad! się domek z kart — zostało nieszczęście! na całe życie — na całe życie! Przy wychowaniu, jakie odebrała, przy takim ojcu — niepojęte, żeby mogła kiedykolwiek przejść nad tem do porządku. Leila okazała się prawie obojętna dla całej tej okropnej sprawy. Kobiety są twarde wobec siebie! Wypadek taki przedstawiał się ciężko nawet dla prostej robotnicy, cóż dopiero dla tego subtelnego, pięknego, otoczonego opieką dziecka! Nie, to doprawdy za mocne — za bolesne! Idąc za impulsem, którego nie mógł stłumić, udał się w kierunku starego placu. Jednak zaszedłszy przed dom, o mało nie zawrócił znowu. Kiedy tak stał niezdecydowany, z ręką na dzwonku, przeszedł koło niego żołnierz z dziewczyną. Ciemne, przytulone do siebie postacie o zatartych konturach wyłoniły się nagle, jakby wyczarowane z rozświeconej księżycem listopadowej mgły i wsiąkły w nią powoli, pozostawiając po sobie tylko odgłos kroków. Fort pociągnął za dzwonek. Wprowa-