Strona:Joanna Grey.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dojrzałam —! wyszłam w tej chwili z dzieciństwa!...
Teraz mi na świat oczy się otwarły —
A! czyjaż dola, straszniejsza na świecie
Sama — szczęśliwej doli biedne dziecię
Mnie pozbawiono — stawiono wysoko,
Na szczyt kolumny — samą oko w oko
Z czarną otchłanią! ha! ci sami ludzie
Dzisiaj mnie zepchnąć chcą! cóż zawiniłam?
I opuścili nad krawędzi brzegiem,
Matka — mąż — liczę się z wypadków biegiem!...
Błagam mej głowy, by nie oszalała,
Bym jak przystało stać — do końca stała!...
Daj sił! o sędzio świata... sił nie staje...

(siada i pochyla głowę).


NORTHUMBERLAND
(zamaskowany wchodzi zwolna — patrzy na nią i zdejmuję maskę, którą znów wkłada).


JOANNA (spostrzega go z krzykiem).


NORTHUMBERLAND.

Wracam z pod Cambridge — straciliśmy wszystko —
Uchodź do Tower królowo — i daj mi
Pełnomocnictwo na śmierć i na życie...

JOANNA (słabym głosem).

Nie — ani krople krwi już nie popłynie!
Coś zdziałał, niechaj spada na twą głowę,
Wyście mi rzekli, że pierwsze me prawa,
Do tej korony — niźli sióstr królewskich —
Kto mi dziś odda coście mi wydarli..,

NORTHUMBERLAND
(w tej chwili wchodzi lord Clinton zamaskowany).

Do Tower odejdź! lord Clinton mój wierny,
Strzeże wszystkiego — tam skarb, broń, pieczęcie.

JOANNA.

Ty tracisz głowę — strach ci patrzy z oczu,
Kłapiesz zębami... nam odwagi trzeba!...

NORTHUMBERLAND.

Nie dasz mi mocy do egzekwowania?

JOANNA.

Nie!