Strona:Joanna Grey.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nim się ogłoszę, — lub nam razem biada!...

(odchodzi).


JOANNA.

Guilford!... mą duszę mordujesz! przepada!
O! weź koronę! weź! a serce twoje
Oddaj mi!... biada!... a! jak ja go kocham!...
Ja nie potrafię żyć bez niego! nigdy!
Jednej godziny!... Guilford! Guilford! Guilford!...

(zalewa się łzami)

Boże! za tyle miłości bez końca,
Dziś mnie odtrącił — opuścił samotną!
I opuszczoną!... na otchłani brzegu!
Samą opuścił!... mnie co go tak kocham!
Cobym me życie razy sto oddała...
Za jego szczęście!... jam go tak... kochała!!!

(po chwili milczenia)

O! tak — kochała — bo zabił uczucie!...
O nie Guilfordzie! ty mnie nie kochałeś!
Ty za mną tylko chwilę poszalałeś,
A dziś trucizny w czarę łez dodałeś...
I za tę chwilę szału życie moje
Złamane!... jak ja do końca dostoję?...
Ja ci przebaczam! ale nie zapomnę —
Tyś nie wart z sławą iść w wieki potomne!...

(wpada) KSIĘŻNA SUFFOLK (zdejmując maskę)

Czy wiesz co stało się! nieszczęsna! słuchaj —
Pobici wszyscy — ojciec twój schwytany —

JOANNA.

Ojcze mój! ojcze — — ty jeden mój byłeś!...

KSIĘŻNA SUFFOLK.

Pobici wszyscy — Marya się zbliża!
Nieznośna dziewko! której ustąpiłam
Praw do korony — ja! mogłam królować,
A mnie urągać dziś będą bastardy!...
Biada ci! obyś córką mą nie była!...

(odchodzi).


JOANNA.

Matko! o matko! czyżem zasłużyła!...
Ja nie mam matki... brakiem macierzyństwa