Strona:Joanna Grey.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tym dobrze czynić, co mi źle uczynią —
To — rządów moich, hasłem niechaj będzie,
Ty! coś dał władzę... dopomóż mi wszędzie!...

(wchodzi) GUILFORD (zamaskowany).

Joanno! biada! straszna wieść na skrzydłach
Potwornych rośnie! ojciec mój pobity!
Za głowę jego chcą płacić!... o biada!
Wieś za wsią — miasto za miastem przepada —
Idą na Londyn — Joanno! koronę
Na głowę włóż!... płonie moje czoło!...
Jak piekło!... ja ich pobiję! ja — królem!
Włóż tę koronę, której nie udźwigniesz,
Ja będę wielkim królem! nieśmiertelnym!...
Na tom się rodził!... o! ja będę dzielnym!

(porywając rękę Joanny)

Daj koronę!... daj użyć mi tej chwili błogiej!...
A głowę Maryi Tudor rzucę ci pod nogi!...

JOANNA.

Użyć!... ach nie to panujących celem!...
Biada mi! jakże chętnie bym oddała,
Lecz głos sumienia silniejszy odemnie

(stanowczo)

Przenigdy — tego nie da mi uczynić!

GUILFORD (z gniewem).

Myślisz, że Guilford złamie się i pognie!

JOANNA.

Twoich zapałów znam słomiane ognie!
Znam twą gwałtowność i brak wytrwałości!
Nie! nie! nie mogę... choć padnę ofiarą!...

GUILFORD.

Więc bywaj zdrowa! od łoża i stołu
Odpycham ciebie! idę — precz mi z oczu!...

JOANNA.

Guilford!...

GUILFORD.

A! znienawidzę... jak kochałem ciebie!
Gdy w chwili głównej marzeń moich blasku
Ty mi na drodze stajesz! o przeklęta!
Dziecinna — głupia! jesteś, by dopełnić,
Czego dopełnić trzeba — ja! ja! królem!