Strona:Joanna Grey.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KRÓL.

Placet![1] (podpisuje akt, który Cranmer chowa i kłaniając się wychodzi).

NORTHUMBERLAND
(w tejże chwili wychodzi z za zasłony i z uniżoną ironią kłania się wychodzącemu Cranmerowi, poczem przyklękając całuje rękę króla).

W dzień urodzin królewskich, racz przyjąć życzenia wiernego sługi, który ci życzy, by wiek twój był wiekiem Edwarda zwany!... i według myśli twojej zakwitnął?

KRÓL.

Dzięki ci przyjacielu — na to musisz przy moim boku pozostać.

NORTHUMBERLAND.

Nieprzyjaciele moi mówią, że umiałem się zrobić niezbędnym, mniejsza o to — jeżelim użyteczny mojemu królowi... z radością widzę, że oblicze twoje kwitnie jak róża — coraz lepiej zdrowie królewskie, barczysty i silniejszy — ale życie twoje Panie wiekowi nie odpowiada — księgi i teologia — jak w twoim wieku żył twój królewski ojciec?

KRÓL.

Szanuję pamięć ojca — ale naśladować go — nie mogę. — W istocie dziwnie zdrów i wesół się czuję... sił mam dwa razy więcej niż wczoraj — i dla tego właśnie jak na złość śmierci, mój Northumberland, (wskazuje mu krzesło), myślę o moim testamencie — myśli pośmiertne dręczą mnie gorzej żywych — co się stanie z tem państwem i z tym ludem? chcę i muszę zapobiedz, by na moim grobie nie zakwitły na nowo dwie róże.

NORTHUMBERLAND.

O wielki królu!...

KRÓL.

Całą noc dzisiaj układałem testament mój — wszak testament Ojca mego tem samem istnieć przestaje.

NORTHUMBERLAND.

W mocy królewskiej jest wszystko — z tych co poparli ten testament, jest już nie wielu — ci się usuną — własny zaś twój testament zapobiegł by wielu rzeczom niebędącym na czasie. —


  1. Przypis własny Wikiźródeł Postanawiamy!