I lata szkolne — i pierwsze płochości...
Czy zapomniałeś jak u ojca grobu
W uścisku niemym byliśmy tak długo...
Daj mi dłoń bracie!... przebacz... o mój bracie!
Nie — nie!!
Życie — za nami — duma w proch upadła...
W proch zdruzgotane padły jej bożyszcza
Wieczność przed nami! ja cię kocham bracie!
Czy na głos taki nie krzykną wnętrzności!?
Nie!...
(w tej chwili admirał pada mu na szyję).
O bracie drogi!... lepszy!... przebaczenia!...
Po tylu latach!... a jak pierś ma lekka,
Jak gdyby Albion ze siebie strąciła!...
Pycha i zawiść nas tu rozerwała!
Potwarz, co karą, niech nas w śmierci zwiąże!...
O tak! jam winien! wiedz szlachetny książe,
Twoja mnie gwiazda paliła i żarła!...
I żona twoja!...
Nie jest mi już żoną —
Wiem żeś niewinny. —
O tak! spotwarzyła!...
Jej nie przebaczę i do końca świata...
Jej niechaj odda krwawy topór — kata!...
Ona zażegła ogień nienawiści...
Lecz zapomnijmy — bracie! bądźmy czyści!...
Tak to jam winien! czyliż twoja wina,
Że ulubieńcem ty byłeś fortuny?
Że król ci sprzyjał — sprzyjały kobiety,
Że samo szczęście kochało się w tobie,
Tyś zawsze słodszy i lepszy był... zawsze