Łagodność miałeś przy męztwie Cezara,
Co ma świadomość niemą swej wyższości!
Tegom ci nie mógł darować w mej złości
O! nieraz knułem zdradę przeciw tobie...
Byłeś uwięzion przeze mnie... Joanna,
Anielskie dziewczę cię uratowało...
Ach... jakżem czarny... oto łzy me płyną
Do stóp twych... przebacz! i jeszcze ukochaj!...
Bracie otwarte niebo!... jam szczęśliwy!...
Czas przyszedł — — niechaj wróg zastanie godnych
Imienia swego — —
I niech się nie cieszy
Łzami, co może przypisać słabości. —
Czas milordowie!
Jesteśmy gotowi!
Ten dar wieczności dajmy posłowi. —
Czy będziesz mówił? ja powiem co czuję,
Bo lud ubogi — do końca miłuję. —
Ja nic nie rzeknę — bo gardzę wszystkiemi
I rad bym prochów nie oddać tej ziemi.
O do widzenia! tam! razem do końca!...
Służę — uprzedzić czas nam promień słońca.
A!...