Strona:Joanna Grey.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
JOANNA.

Czy mógłbyś mnie inną pomyśleć! jam taka prosta! żaden kłos w polu nie jest prostszy odemnie — mam tylko to, że bez pracy i nauki byłaby ma dusza jak pierś bez powietrza — proś Büllingera, skoro skończy dzieło: o szczęściu dnia ostatniego, niech mi prześle pergaminową kopię, gdyby go zaraz nie śmiał drukować, jak mi donosi w ostatnim liście; (dzwoni) te futro także oddaj mu odemnie — proś by je przyjął łaskawie — niech ciało nie ziębnie, kiedy dusza gorąca! (służący bierze futro i wynosi).

ROGER.

Nim odejdę, niech mi się godzi zapytać, skąd ten popęd w tobie do rzeczy, co są wielkie i piękne...

JOANNA (znacząco, powoli.)

O to samo pytał mnie Holbein — odpowiem ci na to tak: Bóg dał mi rodziców surowych, pod których wolą uginać się muszę, różnica naszych usposobień pozbawiła mnie ich łaski — sama więc się wychowałam! instynktem kwiatka rosnąc, nie wyrosłam krzywo — a że nie byłam tak ograniczoną, jak mi codzień mówiono, to mi wybił z głowy dopiero mistrz mój Aylmer. On mi dał potwierdzenie tego, co czułam, a nieraz wymówić nie śmiałam, by za szał lub głupstwo poczytanem nie było. — On mi otworzył biblią — on mnie nauczył języka greckiego i pojęć Platona — on mi dał język łaciński — resztę, zasady ciche — a niezłomne, wyrobiłam sobie sama, i dopełniłam myślą szukając Boga!

ROGER.

Nadzwyczajna kobieto! i łatwiej od mędrców go znalazłaś!

JOANNA.

Każdy ma go w sobie — wszak oddalając się od złego, zbliżamy się do Bóstwa.

AYLMER.

O moja uczennico! jakżem hardy tobą!...

JOANNA.

Nie pojmuję zaciekań się w dowodach i szukania w nich nowych dowodów, by dowód na wątpienie wynaleźć — dla mnie, sam firmament byłby dowodem Boga! jedno uderzenie skrzydeł — a wznosi się duch i jest u niego... I gdyby nie był — stworzyłabym go sobie[1] — samą tęsknotą duszy odszukałabym go po

  1. Te wszystkie myśli własne Joanny Grej. Patrz jej Pamiętnik i dzieło p. Dargaud.