Strona:Joanna Grey.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
HOLBEIN.

O! i czas mi tam wracać — skoro wiosna nadejdzie — król mój dobrodziej nie żyje.

(wchodzi) SŁUŻĄCY.

Sir Roger Ascham powracając do Niemiec pragnie pożegnać Mylady — czeka aż państwo z łowów powrócą.

JOANNA.

O niech nie czeka — ja czekam na niego! zaraz! niech wejdzie! (biegnie ku drzwiom) A! Sir Roger! witamy cię serdecznie! niestety przychodzisz się żegnać!..

ROGER.

O tak Mylady! życie nasze jak łódź miotana falami — a portu nie ma na tej ziemi — dziś króla pożegnałem, jutro odpływam, lecz związki nasze duchowe nie ustaną! Joanno czasem napiszesz w nasze strony, ty jak gołąbek do arki przynoś nam gałązkę oliwną...

JOANNA.

Nie zawstydzaj mnie mistrzu! to ja rozmowom z tobą tylem winna!... a! pozdrów tam najczulej Büllingera, najgłębsze oświadcz mu uszanowanie — wszak wracasz przez Szwajcaryę?

ROGER.

Tak Mylady —

JOANNA.

Oto list do Büllingera — powiedz mu że w nauce hebrajskiego języka, trzymam się jego metody, i znacznie postąpiłam! Bücer i Vermingli zwrócili mą uwagę na niego — za list ostatni, serdecznie mu dziękuję! O nie zgub mego listu! jemu doręcz samemu! Zdaję mu w tym liście wierną sprawę z wrażeń odniesionych z przeczytania dzieła jego „de origine erroris“, i pytam o miejsca mniej przystępne dla mnie. Godziny zeszły mi nad tą księgą jak chwile, surowość jego, wynagradza gorące uczucie. Główną zaletą tej księgi, że pobudza do myślenia, i tak myśli wołają się wzajemnie, jak echa odgłosy po jego alpach!... jak fale morza nieskończone! (milczy w zachwycie.)

ROGER.

O piękna duszo! jak mi żal cię żegnać, jak na promieniach słońca, na cieple słów twoich duszę bym starą wygrzewał — Joanno! zostań prawdzie wierna! nie daj się porwać światu, on wplata w koło męczarni i mierności!