Strona:Jerzy Szarecki - Na pokładzie Lwowa.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeżeli zaś odpowiedź będzie odmowna, to, wybacz, statek, na który się zaciągnąłem, odpłynie za tydzień, a razem z nim odpłynę ja.
„Wtedy już zobaczymy się nieprędko.
„Jeszcze raz proszę Cię bardzo o pozwolenie wstąpienia do Szkoły Morskiej.

Gorąco kochający Cię syn Jurek“.

„P. S. Pośrednik, który będzie do Ciebie telefonował, natychmiast po otrzymaniu odpowiedzi zadepeszuje do mnie“.
— No co, Zydziu, zrozumiałeś wreszcie? Może jeszcze nie wszystko dostatecznie jasne dla Ciebie?
Pewien jestem, że nie rozumiesz, po kiego licha list do mojego ojca wrzucać będziesz do skrzynki pocztowej Ty, a nie ja sam. Zgadłem? Nie wiesz? Zrozumiej więc, ciemny człowieku, że z pięcioma złotemi w kieszeni wyjechać z Warszawy do Gdańska odważy się tylko warjat i to nie każdy.
Poco mi zresztą pchać się do Gdańska? Przecież nie gdzie indziej, a właśnie w Gdańsku policja łapie takie, jak ja, ptaszęta zamorskie, do Ameryki, do Indjan się wybierające!
Ojciec, oczywiście, po otrzymaniu ode mnie listu ze stemplem pocztowym W. M. Gdańska wierzyć będzie święcie, że ja nie gdzie indziej, tylko akuratnie