Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szala zwycięstwa nie przechyla się na niczyją stronę, aż szczęście opuszcza Francuza, i Cap wygrywa.
Z okrzykiem radości porywa szczęśliwy sternik ocaloną kobietę w ramiona i wśród hucznych oklasków towarzyszy i rosyjskich marynarzy uprowadza ją z szynku.
Złowrogi mat nie rozpacza po stracie zdobyczy. Obok jego krzesełka stoją piękne nieprzemakalne buty sternika Capa.
Cap nie żałował butów. Od owej nocy w oberży w jego sercu rozgorzał potężny płomień miłości ku pięknej Ninette. Ocalona dziewczyna darzyła z początku względami młodego marynarza, a gdy pobyt dwukominowej „Filadelfji”, na której służył Cap, przedłużył się z powodu reperacji uszkodzonego w sztormie kadłuba i schadzki ich zaczęły się stawać coraz częstsze, zapałała do swojego obrońcy miłością, jeszcze większą i silniejszą niż ta, którą żywił do niej Cap.
Wieczorami po zamknięciu „Café de Paris”, w którem piękna Ninette była kelnerką, zakochani szli nad brzeg morza, i dziewczyna, trzymając na kolanach opaloną wichrami mórz głowę marynarza, pieściła drobną dłonią jego bujne włosy i szeptała mu na ucho miłośnie:
— Mon cher drań, psiakrew, carramba!...
Były to ulubione wyrażenia Capa. Pierwsze dwa znał jeszcze z młodości, nauczył się ich od ojca, robiącego mu awantury z powodu wstąpienia do marynarki. Ostatnie „carramba“ słyszał w Kadyksie w Hiszpanji.
Którejś nocy kochankowie, rozmarzeni dźwiękami