Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jeszcze do nikogo. Zagramy o nią w oczko! — zwraca się do Capa.
— Gramy! — odpowiada sternik,
I oto przy jednym ze stolików otoczeni pijanym tłumem towarzyszy dwaj przeciwnicy zaczynają grę o kobietę.
Blada, drżąca dziewczyna z niepokojem przygląda się grze.
Szczęście nie sprzyja Capowi. Przegrywa. Triumf maluje się na twarzy zwycięzcy. Olbrzymie szpony ręki wyciągają się po zdobycz.
Cap odtrąca rękę.
— Żądam rewanżu! — krzyczy — gramy jeszcze raz! Stawiam swoje buty do banku!
Gra rozpoczyna się na nowo. Cap przegrywa drugi raz. Piękne, nieprzemakalne buty z pamiątkami po sztormach przechodzą na własność Francuza.
— No, i cóż — drwi bezlitosny mat. — Buty moje i dziewczyna moja!
Zakrzywione szpony znów wyciągają się po zdobycz. I znów pięść Capa odtrąca rękę przeciwnika.
— Słuchaj! — woła, zrozpaczony — oto drogocenny złoty zegarek ojcowski, nie rozstaje się z nim nigdy. Zagrajmy o niego. Jeśli się nie zgodzisz, jak Bóg w niebie, psiakrew, carramba, pchnę nożem dziewczynę i ciebie!
Szyderczy uśmiech wykwita na ustach tamtego.
— Znów przegrasz — mówi przez zęby — a o cóż grasz — o dziewczynę czy o buty.
— O nią gram, o nią! — krzyczy Cap, przyciskając do piersi rączkę dziewczyny.
Po raz trzeci rozpoczyna się zażarta gra. Długo