Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wówczas Cap podnosi rękę. Potężny, pięścią w skroń Francuza wymierzony cios wali go na ziemię. Śmiech cichnie w jednej chwili, urywają się rozhuśtane dźwięki harmonji, tańczące pary stają, i w kilka sekund dokoła Capa i powalonego mata zbiera się tłum. Uwolniona dziewczyna chowa się za plecy wybawcy.
Lecz powalony prędko odzyskuje przytomność. Wstaje, ogromny, potężny, pałający wściekłością. Szczurze oczy świecą złym ogniem. Sacré Dieu! — z jazgotem wylatuje przekleństwo z jego zaciśniętych zębów. Zabójcze uderzenie w usta trafia Capa. Pada na ziemię, lecz porywa się w jednej chwili i atakuje przeciwnika kopnięciami w brzuch. Olbrzym drwi sobie z wysiłków słabszego. Wielka ręka mata chwyta przeciwnika za gardło i dusić zaczyna, druga okłada razami pięści posiniałą twarz. Światła i pijane twarze tłumu zaczynają tańczyć w oczach Capa, w zduszonem gardle brakuje tchu, płuca skowyczą z bólu. Jeszcze chwila, a padnie, zduszony, na kamienną posadzkę oberży. Ręka konwulsyjnym ruchem zaczyna macać wokoło. Natrafia na pustą butelkę, stojącą na stole. Ogłuszający cios szkła spada na szczurzą głowę mata. Uderzony — puszcza ofiarę i, chwiejąc się, cofa się o parę kroków.
Wówczas w ręku Capa ukazuje się nóż.
— Z nożem precz! — rozbrzmiewa okrzyk francuskich marynarzy. Nad głowami wznoszą się stołki, kufle i butelki. Zwartym tłumem zbliżają się także towarzysze Capa.
— Halt! — woła chwiejący się na nogach mat — nie bić się! Walka nierozegrana. Dziewczyna nie należy