Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

która starym myślom jego nadała określoną barwę i wyraźny kształt.
Twarz ukrył w dłoniach, a pod zamkniętemi powiekami jego przelatywały błyskawicznie wizje tego, co będzie.
...Powstanie Tatarów krymskich, podburzonych przez niego i pod jego wodzą... złoto, złoto ono wszystkiego dokaże... walki z wojskami rosyjskiemi... zwycięstwo nad niemi...
A następnie, gdy już nad murami Sebastopola rozwinie zielony sztandar proroka — unja, unja z wolną już wtedy i niepodległą ojczyzną z nad brzegów Bałtyku.
Czy zechcą Tatarzy? Ach, zechcą, zechcą, tradycje dawne wiążą ich z jego ojczyzną, a zresztą sami jako państwo istnieć nie będą mogli.
A gdy nie zechcą, to złoto przełamie ich opór. To złoto, które zgromadził już w wielkich ilościach na dnie morza, w miejscu, tylko jemu wiadomem.
Złoto dokona wszystkiego. Jakże potężną będzie jego ojczyzna, gdy rozciągnie się na olbrzymiej połaci ziemi od chmurnego Bałtyku do lazuru wód morza Czarnego. Potężna będzie wtedy ta ojczyzna, której on jeszcze nie zna. Potężna i wolna...
Znikły wizje, znikł brzeg z przed jego oczu, lecz myśl i postanowienie zostało: Krym należeć będzie do jego ojczyzny.
Znów minęły lata, i oto nastał dzień, w którym zaszło to, co było przyczyną zdarzeń, które zniweczyły dzieło jego życia.
Starzec dobrze pamięta ten dzień.
Zaczął się dzień ten od rumoru łańcuchów kot-