Strona:Jerzy Strzemię-Janowski - Karmazyny i żuliki.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dowiska Pasyjne, słynne ponoś na cały świat — nie zdobyliśmy się na to, Właściwie nie chodziło o prawdziwe Widowiska, bo te odbywają się tylko co 10 lat, a że ostatnie odbyły się w 1900 ro więc dopiero za rok miały nastąpić. Każdego roku jednak, odbywały się próbne spektakle, ściągające nieprzeliczone tłumy. Pchało się to od rana do brzydkiego budynku, mogącego zmieścić lekko kilka tysięcy osób. Zdaleka pokazywano nam panienkę, która od szeregu lat reprezentowała Marję Magdalenę. Nie można powiedzieć, aby nas oczarowała. Tłustawa, ruda blondynka, o nogach jak pień stuletniego dębu, z minami pełnemi pruderji, sznurowania ust i spuszczania oczu. Ponoś ani ona, ani odtwórczyni M. Boskiej, zamąż iść nie mogły, a że taka „artystka“ od głównej roli, jest w Oberammergau na wyżynie towarzyskiej, więc, jak się tam biedactwa ze swojem panieństwem załatwiały, nie mam pojęcia, ale w każdym razie strzegły się ołtarza, jak ognia.
Od roku 1634 odbywają się te spektakle, coraz bardziej „subtelniejąc“ w tekstach i akcji, — bo pierwotnie działy się tam horrenda na scenie. Koledzy Niemcy pokazywali nam stare teksty, dziś już naturalnie nieużywane, od których włosy stawały nam na głowie. Naprzykład scena, kiedy św. Piotr obcina ucho Malchusowi, a Chrystus oburzony powiada mu:

Petruś! stecke ein dein Schwert,
den es ist keinen Scheissdreck wert!…