Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XVII.

Ale, gdy wejdziesz w gród, co zdala błyszczy,
Jak gród niebiański, twój się zachwyt skazi,
Gdy mu się przyjrzysz, żal twą radość zniszczy;
Oko przybysza każda rzecz tu razi:
Pałac i chata jak skąpane w mazi;
W brudzie mieszkańcy przychodzą na ziemię,
W brudnéj koszuli, w brudnéj sukni łazi
Możnych i biednych nieczesane plemię,
Nieczyste, jakby nosząc plag egipskich brzemię.

XVIII.

Służalcy! w takim urodzeni kraju!
Komuż, Przyrodo, zbiór twych cudów służy!
Tam Cyntra w rajskim rozsiadła się gaju[1]
Śród labiryntu parowów i wzgórzy.
Pędzel i pióro tego nie powtórzy
Ani w połowie, co ludzką źrenicę
Śród tych widoków oślepia i durzy,
Nie wypowiedzą i bardów gęślice,
Choć światu otwierają edeńskie bramice.

XIX.

W wieńcu klasztornych ruin stroma skała,
Spad urwisk, drzewem korkowém obszyty;
Pościel mchów górskich od żarów zczerniała,
Jar, gdzie bez słońca płacze krzew w błękity,
Lazur głębiny, fałdami nie krytéj,
Złotem pomarańcz lśniący liść zielony,
Potok, co w przepaść mknie, rzucając szczyty,
Winograd w górze, dołem wierzb korony —
To czarów wielkich obraz urozmaicony.

XX.

W górę tą krętą ścieżką ponieś kroki,
Wstecz nieraz patrząc, jaką szedłeś drogą:
Z wyniosłéj skały śliczne znów widoki!
A przy „Bolesnéj Matce“ sfolguj nogom:[2]
Mnich ci relikwię pokaże ubogą,
Powie niejednę z legend téj pustyni;
Zły człek tu nieraz poniósł karę srogą,
Honorjusz ongi w téj ciemnéj jaskini,
Na niebo chcąc zasłużyć, z ziemi piekło czyni.

  1. Jakby dla wynagrodzenia za brudy Lizbony oraz jéj wiecznie brudnych mieszkańców, wieś Cyntra, pięć mil odległa od stolicy, jest może pod każdym względem najrozkoszniejszą miejscowością w Europie. Zawiera ona piękności, jak naturalne tak i sztuczne: pałace i ogrody, wznoszące się z pośrodka skał dzikich, wodospadów i przepaści; klasztory zadziwiającéj wysokości; rozległy widok na morze i na Tag, a do togo (choć podrzędne ma znaczenie) jest ona uwagi godną, jako miejsce, w którém zawartą została konwencya p. Hew Dalrymple. Miejscowość ta łączy w sobie dzikość zachodnich krajów górskich z zielonością południowéj Francyi“. — B. w liście do matki r. 1809.
  2. Klasztor „N. Panny Bolesnéj“, Nossa Seńora de Pena, wzniesiony na wierzchołku skały. Niżéj, w pewnéj odległości, jest drugi klasztor, gdzie św. Honoryusz miał swoję jaskinię, nad którą znajduje się jego nagrobek. Ze wzgórz widzimy morze, które widokowi dodaje piękności. (Uwaga B. do 1 wydania Harolda.)
    Po wyjściu tego poematu dowiedziałem się, że określenie Nossa Seńora de Pena wyłożyłem mylnie. Było to z powodu opuszczenia znaczku nad ń (w słowie peńa), który zmienia znaczenie słowa; ze znaczkiem nad ń — peńa oznacza skałę, bez niego zaś posiada takie znaczenie, jakie mu przypisałem. Uważam za niepotrzebne zmieniać sens owego ustępu; jakkolwiek bowiem miejsce to powszechnie nazywanem jest „N. Panna na Skale“, to znaczenie drugie odpowiada surowości i powadze, jaka tutaj panuje. B.