Z dziesięćtysięcznym miał powrócić ludem,
I tak w sowitej odpłacił nagrodzie
Przejażdżkę moję panu wojewodzie.
»Srogo mękami bawili się memi,
Czas wszystkie krzywdy spłaca nieomylnie:
Potrzeba tylko ciągle czuwać pilnie,
A żadna zręczność, żadna moc człowieka
Nie ujdzie zemsty, co cierpliwie czeka,
Dolicza lichwę — a na porę czyha.
»Pędzim i pędzim, jakby wichry, gromy, —[1]
Znikły za nami wszystkie ludzkie domy;
Pędzim i pędzim, jakby szturmy, burze,
Nigdzie ni miasta, ni nędznej wioszczyny,
Niezmierne tylko dzikich step równiny,
Czarnemi wkoło opasane lasy, —
I prócz tych gmachów, co się w dawne czasy
A których ledwiem mógł dojrzeć po górach,
Ni śladu ludzi. — Rok właśnie przed nami
Turek z licznemi przeszedł tam wojskami,
A gdzie koń spahów ziemię nogą zryje,
Pochmurno było. — Wietrzyk smętnym głosem[3]
Zdawał nad moim użalać się losem.
A koń tak w strasznym pędzie się zaganiał,
Że mi i westchnąć i modlić się wzbraniał.