Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A z której przecież w takiej mężów rzeszy[1]
Najnabożniejszy nawet się nie cieszy.

V

»Byłem ja wówczas w samym lat mych kwiecie.

180 
Siódmy już krzyżyk przeżywszy na świecie,

Mogę otwarcie pochwalić się, panie,
Że czyto w wyższym, czy też niższym stanie,
W tem, co tu młodych czyni tak dumnemi,
Nikt się z zalety nie mógł równać memi:

185 
Siłę ja, młodość i wesołość miałem,

I nie tak, panie, jak dziś wyglądałem;
Tak niegdyś gładkiem było czoło moje,
Jak dziś jest zrytem przez czas, troski, boje,
Co tak pierwotny z niego wyraz zdarły

190 
I tak dawnego Mazepę zatarły,

Że nikt mię pewno z własnych sióstr i braci
Jużby nie poznał w dzisiejszej postaci.
Kwitnął mi jeszcze wiek mój młodociany,
Kiedym tej strasznej w sobie doznał zmiany;

195 
Lecz choć mię liczne lata przywaliły,

Nie zmogły przecież ni męstwa, ni siły;
Inaczej, bez tej dzielnej, twardej mocy,
Nie byłbym dzisiaj wśród tej czarnej nocy,
Pod gołem niebem, w głębi dzikich lasów,

200 
Powieść wam starych opowiadał czasów.

»Postać Teresy — ach! widzę ją jeszcze...
W tej chwili nawet z jej widmem się pieszczę,[2]
Zda się, że w mroku owych drzew przepływa...
Tak-to pamiątka serca żywą bywa!

  1. w. 177 8. W oryg.: »...dziwnie to brzmi, ale ci się najmniej chełpią tym zaszczytem, którzy nań najwięcej zasłużyli«.
  2. w. 202. W oryg.: »zdaje mi się, że przedemną w tej chwili się snuje«. Morawski przetłumaczył to zanadto trywjalnie, tylko dla rymu.