Dwór ów naówczas świetnością celował,
Ja sam skleciłem jakiś wierszyk tkliwy
Z smętnym podpisem: Tyrsys nieszczęśliwy.[1]
»I był tam pewien magnat nad magnaty,
Jak pokład soli lub srebra bogaty,[2]
I wszystkie rodem swym przewyższał rody;
Tak też był dumnym, jakby jego plemię
Prosto z niebiosów zstąpiło na ziemię;
A że był z wszystkich przy tronie monarszym
Tak w swe rodowe drzewo oczy wlepił,
Tak się bogactwy, tak złotem oślepił,
Że skutkiem dziwnej w głowie mieszaniny
Sobie przywłaszczał świetne przodków czyny.
Co lat trzydzieści mniej niż on liczyła,
I stąd po różnych przykrościach codziennych,
Nudach, dumaniach i nocach bezsennych,
Kilku spojrzeniach na młodzież Warszawy,
Po kilku tańcach i śpiewach rzewniących,
Kilku łzach wreszcie, cnotę żegnających,
Czekała tylko na owe szczęśliwe
Chwile — wypadki, — które najmniej tkliwe
Drogę do nieba złatwić dla małżonka,[4]
- ↑ w. 152. Tyrsys — imię pasterza z sielanek greckich, często używane w utworach pseudo-klasycznych z końca XVII i w XVIII w.
- ↑ w. 154. jak pokład soli — »To porównanie do pokładu soli może czytelnik wybaczy w ustach Polaka, gdyż główną część bogactw tego kraju stanowi właśnie sól« (B).
- ↑ w. 155. tytuł hrabi — W Polsce w owym czasie tytułów hrabiowskich polskich w zasadzie nie było.
- ↑ w. 176. złatwić — ułatwić. Powiedzenie angielskie o mężach zdradzanych, że »uzyskują paszport do nieba«.