Minotti podniósł w brwi zapadłe oko,
Przeżegnał piersi i westchnął głęboko!
I stał spokojny, gdy z krzykiem i gwarem
Na śród kościoła, i tu i tam razem,
Moślemin wpadał z ogniem i żelazem.
W sklepach, pod rzeźbą zdobionym kamieniem,
W podłogach rznięte nagrobne napisy,
Lecz krew w tej chwili zatarła ich rysy;
Rzezane dłótem ich godła herbowe
I różnobarwe żyły marmurowe,
Wróg ściera, brudzi krwawemi śladami.
A spodem, zmarli przed laty i świeżo[1]
Chłodni, rzędami w ciasnych trumnach leżą.
Przy bladem świetle, co wpada przez kraty,
Sen ich spokojny, ale niespokojna
Ich ciche sklepy zagarnęła wojna,[2]
I obok kości odpadłych od ciała
Swoje siarczyste skarby tam schowała.
Łącząc się z miną skrytą w szyi lochu:
Ostatni środek, rozpaczna obrona,
Jaką Minotti swych wrogów pokona.