Ja jedna, przez mury i bramy i straże
Przed cichą, przed czystą dziewczyną lew srogi,
Jak mówią, wzrok spuści i zejdzie jej z drogi.
Ta władza, co strzeże niewinność od grozy
Leśnego tyrana, mnie słabą, bez broni,
Przewiodła, zmyliwszy straż czujnej pogoni.
Przychodzę, lecz jeśli przychodzę daremno,
O nigdy, już nigdy nie spotkasz się ze mną!
Tyś zbrodni dokonał i jesteś wart kary,
Lecz ciśnij ten turban o ziemię, — uzbroim
Pierś krzyżem, i będziem ja twoją, ty moim!
Zmyj z serca, mój Alpie, zmyj czarny znak plamy,
A jutro się z sobą na wieki spotkamy«.
Pościel godową wśród trupów pościelem.
Chrześcijan jutro, ich domy, świątynie,
Mieczem, płomieniem zagrzebię w ruinie,
Prócz ciebie jednej; przysiągłem, że słońca
Ja cię uniosę w samotne ustronie.
Gdzie wolni troski połączym swe dłonie;
Tam nam wesele, tam godowe łoże!
Lecz wprzódy dumę Wenetów ukorzę,
Zadam im chłostę skorpijonów biczem,[1]
A wtedy podli poczują oszczercę,
Co może w zemście rozranione serce!«
- ↑ w. 546. skorpjonów biczem — biczem w którego rzemienie były wplecione skorpijony, opatrzone kolcem, wydzielającym truciznę śmiertelną dla człowieka — lub też biczem zaopatrzonym w haczyki, nakształt zakrzywionych kolców skorpjonów.