Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Franczeska ręką dłoń Alpa dotknęła,

550 
Lekko, lecz dreszczem do kości przepadła;

Mrożącem zimnem aż w serce wionęła,
Alp stał skośniały, jak wobec widziadła.
I od jej ręki mdłej, zimnej, swej dłoni
Nie mógł oderwać, jakby przystygł do niéj.

555 
O! nigdy uścisk kochanki nam drogiéj

Nie wstrząsa pulsu takiem czuciem trwogi,
Jako jej palce, co chłodem mogiły
Tej chwili krew mu po żyłach zmroziły.
Serce przestało bić, i gorączkowy

560 
Żar z czoła lodem ustąpił do głowy,

Gdy na twarz spojrzał i ślady zniszczenia
Dopatrzył na niej: — Franczeska, to ona!
Twarz jej taż sama, lecz o, jak zmieniona!
Piękna lecz mdława, bez duszy promienia,

565 
W której odblasku świeci twarz żyjąca,

Jak fala wody przed słońcem iskrząca.
Na bladych ustach zastygł blask uśmiechu,
Z ust jej wychodzą słowa bez oddechu,
Pierś nieruchoma przestała oddychać,

570 
Żadnego pulsu w żyłach jej nie słychać;

Chociaż jej oko patrzało, lecz skryta
W rzęsach źrenica stoi jak przybita,
A nad nią dziko rozwarta powieka,
Jak chodzącego w chorym śnie człowieka.

575 
Równie figury malowane w sieni,[1]

Kiedy ich płótna wzruszy wiatr jesieni,
Gdy lampa światło wpół zgasłe roztoczy,
Kłamanem życiem tylko rażą oczy;

  1. w. 575. Równie figury malowane w sieni — postaci na gobelinach, zawieszanych wzdłuż ścian dla ochrony przed wilgocią; w sieni — w hali wchodowej, która w dworach i zamkach angielskich jest zarazem miejscem pierwszego przyjęcia lub mniej ceremonjalnych przyjęć wogóle.