Zrywa się, wstaje, pogląda na morze:
Gładkie, szkło nawet gładsze być nie może.
Więc skądże wyszły dźwięki tak łagodne?
Patrzy na sztandar: flaga nie powiewa,
Na Cyteronie ciche stoją drzewa.
Nie czuje wiatru, by mu wiał na lica;
Spojrzał na lewo, — czy go wzrok nie myli?
Tam stoi piękna i młoda dziewica!
Alp zbladł i zadrżał, wkrąg oczyma błyska,
Jakby nań zbrojny wróg nacierał zbliska.
Tu, za mur twierdzy, kto cię przysłał nocą?«
W krzyż chciał i nie mógł drżącej złożyć ręki;
Lubo nie wierzył w godło Boskiej męki:
W tej chwili błysło w nim krzyża wspomnienie,
Alp patrzy, widzi, poznaje, — to ona!
Postać, twarz pełna wdzięku i uroku!
Patrzą na siebie, oko tonie w oku...
Tak, to Franczeska, Alpa narzeczona.
przekonany, że ustęp mój nie jest samowolnym plagjatem. Sam pomysł niezawodnie jest własnością p. Coleridge’a, którego poemat powstał jeszcze przed 14 laty. Pozwalam sobie zakończyć tę uwagę wyrażeniem nadziei, że nie będzie dłużej zwlekał z wydaniem tego poematu, co do którego ja mogę tylko dodać moją skromną odrobinę pochwały do poklasku znacznie więcej kompetentnych sędziów« (B.).
Podobieństwo pomysłu jest pewne, choć nie tak bardzo znaczne. Christabel krążyła w odpisach od r. 1802; pozostała zawsze fragmentem, wydanym dopiero w r. 1816.