Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tych kilku słowach Lary, brzmiących w nocnej ciszy,
Niejeden może tylko głos śmierci posłyszy?

XIV
980 
Miecz ma w ręku, — twarz Lary jakiś smutek znaczy,

Lecz zanadto spokojna na wyraz rozpaczy.
Ziębiąca obojętność wciąż mu duszę chłodzi,
Jakiej mężni nie mają, gdy krew lać przychodzi.
Pogląda na Kaleda, w jego oczach bada[1]

985 
Jakiejś troski; twarz pazia zasępiona, blada;

Może nocą przyćmiony sam promień księżyca
Rzucał bladość niezwykłą na Kaleda lica?
Bladość strasznej białości, jak kość od cmentarza,
Co wiarę jego serca, lecz nie strach wyraża.

990 
Lara spostrzegł — i ręki pazia dotknął dłonią,

Lecz mu ręka nie drżała, oczy łez nie ronią,[2]
Usta były milczące, serce ledwo biło,
Lecz: »My się nie rozdzielim« spojrzenie mówiło.
»Lud wyginie, związkowi odbiegną w potrzebie,

995 
Życie moje pożegnam, — ale nigdy ciebie«.

Wtem cwałem się kopnęli — śmiało, naprzód, daléj!
Uderzają w kolumnę, — szeregi złamali.
Każdy koń dobrze słuchał kolącej ostrogi,
Skrzyżowały się miecze — i był pobój srogi!

1000 
Mniej liczni, lecz mężniejsi, wśród kolumny skaczą,

Rąbią się, pomagając odwadze rozpaczą.
I krew była w strumieniu z falami zmieszana,
I strumień, wciąż czerwony, płonął aż do rana.

  1. ww. 984—9 są znacznie rozszerzoną w szczegóły przeróbką oryginału, który niema tych wszystkich »bladości« itd.: »Zwrócił wzrok na Kaleda«, który wciąż był przy jego boku, zanadto wierny, by okazać jakąkolwiek trwogę; być może, że przyćmione światło księżyca rzucało na jego twarz niezwykłą barwę żałosnej bladości, której głęboki cień wyrażał jedynie prawdę, a nie lęki jego serca«.
  2. w. 991. oczy łez nie ronią — dodatek tłumacza.