Sam na czele walczących, całą bitwą włada;
Grzmi głos Lary; wciąż miecza błyskawicą wieje,
I choć sam bez nadziei, obudzał nadzieję.
Nikt nie pierzcha, bo wiedzą, że pierzchać daremnie;
Chwiejącego się śmielszy zachęca wzajemnie;
Rzucają się i walczą, pod wodza oczyma.
Wódz, tłumem okolony, sam jeden się ściera,
To lamie ich szeregi, rozproszone zbiera,
Nie szczędzi siebie — wszędzie strach lub śmierć roznosi.
I ciął, — wtem na szyszaku kita się zachwiała,
Pocisk celu nie chybił, w bok uwięzła strzała.
Ten gest odkrył na ranę miejsce mniej bezpieczne,
A śmierć z szyi strąciła ramię tak waleczne![2]
Ręka dzielna, a teraz tak martwo zwieszona!
Przypadkiem zatrzymany miecz po pochwie dzwoni,[3]
Cugle słabo ujęte wyciekły mu z dłoni.
Wtem Kaled miecz i cugle pochwycił do ręku;
Lara ani spostrzegał, że paź, cały w znoju,
Uprowadza go pilnie z krwawego poboju.
Goniących za nim straszy, odbija, naciera,[4]
I śmierć niesie w obronie tego, co umiera.
- ↑ w. 1010. U Byrona niema wzmianki o broni palnej, tylko o strzałach z łuku. — Wstawienie obrazu »najgęstszego ognia« wypłynęło z nieuwagi tłumacza.
- ↑ w. 1019. śmierć z szyi strąciła — powinno być: »z barków«.
- ↑ w. 1022. przypadkiem — w oryg.: »instyktownie«; — szczegół dla
Lary charakterystyczny, nieodpowiednio zmieniony przez
Korsaka. - ↑ w. 1028—9. w oryg.: »A tymczasem towarzysze jego (Lary)
nacierają raz za razem; zanadto pomieszali się między sobą zabójcy, żeby dbać o zabitego«!