Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— »Nie znasz mnie? jestem z tych, co czują wdzięczność

1105 
Za czyn, do jakich rzadkoś miewał zręczność.

Patrz! czyż nie pomnisz, żeś sam swą odwagą
Wyrwał mię z ognia, ustrzegł przed zniewagą?...
Przyszłam... nie pytaj poco? — lecz nie szydzić.
Ja cię nie mogę, nie chcę nienawidzić«.

1110 
— »Jeśli tak, pani! jesteś więc tu jedna,

Której śmierć moja uciechy nie zjedna.
Tem gorzej! — smutku nie radbym ci sprawić.
Lecz dziś ich pora! — chcą, mogą się bawić.
Słuszna im jednak wdzięczność niewolnika,

1115 
Że tak pięknego ślą mu spowiednika«.

Z najgłębszym smutkiem niekiedy się miesza
Dziwna wesołość: serca nie pociesza,
Choć błyszczy w oczach, łza z nich nie osycha;
Uśmiech jej gorzki, jednak się uśmiécha,

1120 
I nieraz światu, zamiast pożegnania,

Żart płochy rzuca z wierzchu rusztowania,[1]
Co choć nie radość, jak zda się, go budzi,
Ułudza drugich; — lecz któż siebie złudzi?
Cobądż czuł Konrad, jak łuna z ogniska

1125 
Dzika wesołość w rysach jego błyska.

Mówił z uśmiechem, z szyderstwem napoły:
Wesołe słowa, i ton ich wesoły —
Znać, że mu obcy: w burzliwem swem życiu
Rzadko miał porę miewać go w użyciu.

  1. w. 1121. Żart płochy itd. — »N. p. Tomasz Morus na rusztowaniu i Anna Boleyn w więzieniu, gdy obejmując dłonią swą szyję, zrobiła uwagę: iż jest zanadto cienka, aby mogła mistrzowi |katowi] wiele trudu sprawić. — W czasie rewolucji francuskiej stało się modą prawie, aby, ginąc pod gilotyną, jakie bon mot po sobie zostawić, i zbiór tych wszystkich dowcipnych słówek, w ciągu całej rewolucji rzeczonych, uczyniłby bez wątpienia smutną księgę humoru o znacznej objętości« (B. Od.).