Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XIV
1130 
»Korsarzu! pal twój gotów, lecz ma władza

Często gniew baszy i wyrok złagadza.
Chciałabym, — tak jest, chcę, muszę cię zbawić.
Dziś nie! — dzień bliski mógłby nas wyjawić.
Lecz dość zyskamy, jeżeli, jak wróżę,

1135 
Czas twojej kaźni do jutra przedłużę.

Dzisiaj nic więcej nie żądaj odemnie,
Gdyżbyśmy tylko zginęli daremnie«.
— »Ja nic nie żądam, niech się kres mój zbliży!
Spadłem zbyt nisko, bym się bał spaść niżéj.

1140 
Więc oszczędź sobie trudu, mnie życzenia,

Bym jak zbieg podły uchodził z więzienia.
Gdym nie zwyciężył, mam-że z braci całéj
Sam, nie śmiąc umrzeć, powracać bez chwały?...
»Jest wszakże jedna, o której duch marzy,

1145 
Której łzę, zda się, że czuję na twarzy!...

W życiu mem dotąd jedyne pociechy
Były: mój okręt, mój miecz, jej uśmiechy, —
I Bóg mój niegdyś!... przeszłość to daleka!
Jam się Go z młodu, dziś On mnie wyrzeka.

1150 
Za niecześć ojca mściwy karze sędzia.[1]

Zwycięzcy moi Jego są narzędzia!
Nie czas już wszakże, bym, rozpacznik podły,
Samolubnemi znieważał Go modły!
Nie! nie mam prawa prosić, i nie proszę;

1155 
Co zesłał, cierpię; co znieść mogę, znoszę.

Miecz mój z niegodnej wytrącono dłoni,
Niegodnej dźwigać, jak on, wiernej broni.
Okręt mój wzięty, lecz ta, tak mnie droga!...
Ach! za nią jeszcze chciałbym prosić Boga.

1160 
Ona jest wszystkiem dla mnie, a te wieści

Skruszą jej serce ogromem boleści!
Ta myśl jest dla mnie nad śmierć sroższą karą.
Ona tak tkliwa, tak piękna! — Gulnaro!

  1. w. 1150 dodany niepotrzebnie przez tłumacza.