Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

plugawszemi wyzwiskami i rozmyślnie wyjącą i piszczącą tak, aby ją we wszystkich sąsiednich podwórzach było słychać. Że zaś to biednego Fu Wanga niesłychanie kompromitowało, przeto bił żonę i bił mocno, raz dlatego, aby ją do tych występów publicznych zniechęcić, powtóre, aby wiedziano, iż on ich płazem nie puszcza, lecz jako pan domu potrafi skarcić.
W gruncie rzeczy było to wszystko bardzo smutne.
A dodać też należy, że i sąsiedzi nie szczędzili ukłuć, i choć Fu Wang, mało zajmujący się sprawami wioskowemi, nigdy nikomu wody nie zamącił, teraz cieszyli się z jego upadku, nazywając go karą za pychę. Fu Wang był dumny, to prawda, nie chciał „stracić swej twarzy“, lecz pysznym nie był nigdy i nad nikogo się nie wynosił. Nie pozwoliłaby mu na to ani mądrość, ani cechująca mędrca uprzejmość. Mimo to, w miarę jak jego stosunki materjalne pogarszały się, zaczęła go otaczać coraz większa pustka, zrazu obojętna, później otwarcie wroga. Nikt już nie chciał pomóc. Gdy miał nadzieję na jakiś zarobek, udzielano mu krótkoterminowego kredytu na wysoki procent z tem wy-