Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

umiejętnością jak z darem niefrasobliwej a imponującej rozmowy trzeba się urodzić. On, Fu Wang, pisał znakomite studja literackie i mistrzem był w układaniu poematów na wszystkie klasyczne tematy, ale podań, skarg, ani próśb pisać nie umiał, w intrygach się nie orjentował, a praktycznego zmysłu nie posiadał ani za grosz. Był prawdziwym, nieporadnym uczonym i literatem. Czczono go za to jeszcze więcej od jego kolegów, ale nie znoszono mu jarzyn, ani owoców, ani jaj, ani kur, jak jego kolegom; nie wsuwano mu w garść pieniążków, a jeśli go zapraszano na wesela i pogrzeby, to i to tylko dla wielkiego jego imienia, bo zresztą był mruk, nieśmiały i niechętnie wdawał się w rozmowy.
Przechodząc koło jednego domu, zwolnił kroku.
Dom, zbudowany na małem podwyższeniu i trochę odsunięty od ulicy, był kamienny, w stylu „białych djabłów“, z wielkiemi oszklonemi oknami i szerokiemi drzwiami, których nic przed duchami nie zasłaniało. Mimo wczesnej pory zielone okiennice były już odsunięte, a w otwartych szeroko drzwiach domu widać było jednego z „białych pasterzy“, zajętego rozmową z nosiwodą, który stał