Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Cudowna tabliczka z Han Tan Hsien.

Była posucha.
Właściwie posuchą w całem znaczeniu słowa tego jeszcze nazwać nie można było, ale upały panowały dokuczliwe, tak że wszystkie rośliny, warzywa, zboża i drzewa miały już słońca zupełnie dość, a niektóre zaczynały go mieć za dużo. Zresztą w okolicy, w której się równocześnie uprawia płody różnych klimatów, niełatwo rolnikowi dogodzić. Stąd wieczna trwoga to przed posuchą, to znów przed słotą. Ma to tę zaletę, że niezmiernie urozmaica życie i wzbogaca je mnóstwem wzruszeń.
Nic tedy dziwnego, że w to upalne lato ludność wsi Czternastej Mili była wielce zaniepokojona i ze strachem myślała o tem, co będzie, jeśli upały dłuższy czas potrwają.
Żar wściekły sypał się z nieba, tak że ludzie ociekali potem, a wszelka roślinność poszarzała i stała się popielata. W świeżości